Do Monako wjechałem autobusem podmiejskim. To pierwsza granica jaką pokonałem w ten sposób. Autobus z Nicei pokonywał dystans około 20 kilometrów, zatrzymywał się na każdym przystanku i kosztował 1 Euro. Przystępna cena jak na wyjazd zagraniczny. Autobus swój bieg kończył nad wybrzeżem w centrum Monako. Po jego opuszczeniu zauważyłem, że Monako znajduje się na zboczu górskim strono opadającym do morza. Zwiedzanie oznaczało więc wspinaczkę po schodach. Gdy już zobaczyłem to i owo przyszła pora na powrót. To i owo, czyli mnóstwo turystów, drogich samochodów sprawiających, że ulica wygląda jak ekskluzywny salon samochodowy oraz piękne Monte Cassino. Naszła pora na powrót. Chciałem wrócić na stopa. Na szczycie wzniesienia znajdowała się autostrada, to był mój cel. Wspinałem się więc  po krętych uliczkach i klatkach schodowych. Ekskluzywnych samochodów było coraz mniej, a okolice zaczynały przypominać zwykłą francuską mieścinę. Doszedłem do autostrady i nim się zaczęła już chowała się w tunelu przeszywającym zbocze góry. Zerowe warunki do łapania stopa. Pobocza brak, samochody przejeżdżając niemal całowały lusterkami zbocze górskie. Z Monako można było jeszcze wyjechać dwiema drogami, jedna wzdłuż wybrzeża, a druga po środku wzgórza. Im niżej położona droga tym bardziej zatłoczona miejscowymi, więc prawdopodobieństwo wyjechania z nimi poza Monako mniejsze. Im wyżej położona tym bardziej między państwowa i szanse na stopa w stronę Francji większe, ale warunki do łapania słabsze. Wybrałem środkową drogę. Po 10 kilometrach marszu zrezygnowałem i stwierdziłem, że wracam autobusem. Najbliższy jechał po górnej drodze – 20 Euro do Nicei, nieco dalej na drodze, na której stałem autobus kosztował 10Euro miał więcej przystanków i jechał wolniej. W dole jakieś 500metrów pod mną wiła się dolna droga, tam autobus kosztował 1 Euro i jechał najdłużej. Było już ciemno, a jedyna droga łącząca średnią i dolną drogę wiodła przez porośnięte krzakami zbocze. Udało mi się znaleźć na nim ścieżkę. Stawiałem krok przy kroku poszukując kontynuacji ścieżki i po godzinie byłem na dole. Próba zaoszczędzenia 1Euro zapewniła mi wycieczkę dookoła granic Monako i 10 kilometrową wycieczkę. Hmm… oszczędzać też trzeba umieć.

Kategorie: Notatki z podróży