Kiedy przyleciałem do Brukseli byłem świeżo po przeczytaniu artykułów o spaniu na lotnisku. Na lotniskach już sypiałem, więc nie była to dla mnie nowość. Nowością była myśl: jeśli masz dotrzeć do hostelu o 2 w nocy to lepiej śpij na lotnisku, a kolejny nocleg wykorzystasz w hostelu, bo i tak się nie wyśpisz gdy dotrzesz późno w nocy. Nie wyspać się w hostelu za pieniądze lub nie wyspać się na lotnisku za darmo, co to za różnica i tak się nie wyśpisz. Klamka zapadła. Tę noc spędzę poza hostelem. Nie zostałem na lotnisku – ruszyłem na miasto. Od 1 do 7 rano zwiedzałem Brukselę. Zobaczyłem nocną stronę miasta i koło 4 rano zawędrowałem pod budynki UE. Zaglądałem przez okna, oglądałem stołówkę, poczekalnię i bramki kontroli osobistej. Nie udało mi się jednak obejść całego budynku dookoła. W pewnym momencie napotkałem szklana ścianę z drzwiami. Nacisnąłem klamkę, okazało się że drzwi są otwarte. Nie przeszedłem przez drzwi. Cofnąłem się, a moja wyobraźnia zaczęła pracować. Na ulicach Brukseli żołnierze, patrole, stan podwyższonej gotowości ze względu na ryzyko zamachu terrorystycznego. A tu, w sercu Europy, jak głosił napis na budynku, ktoś zostawia otwarte drzwi. Oczywiście jest monitoring, ale tak po prostu zostawić otwarte drzwi! Brak odpowiedzialności! Zagrożenie! Raz jeszcze złapałem za klamkę i przeszedłem przez drzwi. Po drugiej stronie znajdowała się druga część balkonu. Chyba nie do końca wykończona, bo płytki chybotały się pod butami. Za oknem było widać palarnię, krzesła, stoliki i popielniczki. Popielniczki były brzydkie, wyglądały jak zakrętki od słoika owinięte pazłotkiem od czekolady. Jeśli ich brzydota miała zniechęcać do palenia – brawo. Jeśli rzeczywiście popielniczki były samoróbką z odpadów – podwójne brawo. Mam jednak obawę, że nawet jeśli jest to samoróbka, to jakiś artysta skasował za nią pokaźną sumkę. Oprócz widoku za oknem na balkonie znajdowała się winda do mycia okien. Mógłbym wsiąść w nią i pojechać na wyższe piętra, by obejrzeć przez okna cały budynek. Nie wiem czy można ją było włączyć ot tak. Nie znam się na windach tego typu. W ogóle się nie znam na windach. Gdy już obejrzałem wszystkie tajemnice wagi międzynarodowej ukryte za niezamkniętymi drzwiami zacząłem się śmiać z wytworów własnej wyobraźni. Wyobraziłem sobie nawet nagłówek w gazecie: “Terrorysta przeszedł przez niezamknięte drzwi i umył okna budynku Parlamentu Europejskiego”. Dla UE, która lubi regulować krzywizny banana, taki akt nieuregulowanego działania byłby ciosem w samo serce. W samo serce Europy.

Kategorie: Notatki z podróży