Papier jest w stanie przyjąć wszystko. Kreślone na nim filmy animowane są więc w stanie przedstawić wszystko, co jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Bardziej realne są już scenografie filmowe, na tle których grają prawdziwi aktorzy. Większość z nich to atrapy, ale są i takie w stu procentach zbudowane od podstaw. Miasta, miasteczka, domy i inne budynki. znajdując się w takim miejscu człowiek czuje się odrealniony. Oderwany od rzeczywistości. Takie wrażenie ma się widząc wioskę Popeya. Wioska ta została zbudowana w małej zatoczce na Malcie i tam została pozostawiona, gdy kręcenie filmu dobiegło końca. Dachy zrobione z czekolady i polane bitą śmietaną, małe przytulne domki, jest nawet poczta i cmentarz. Po ulicach wioski chodzą też postaci w filmu jako atrakcja turystyczna. Wioskę odwiedzają tłumnie turyści, ale wielkiego tłoku na ulicach samej wioski nie ma. W zatoczce przy wiosce znajduje się pompowany park rozrywki, w którym można sobie popływać i schłodzić się nieco. Całość atrakcji jest oczywiście płatna. Jest jednak na to wyjście. Po lewej stronie zatoki znajduje się zejście dla płetwonurków, zjazd dla samochodów i betonowy pomost. To miejsce jest idealne, aby obejrzeć wioskę z bliska, nie płacąc za wejście. My dodatkowo podpłynęliśmy do wodnego parku rozrywki od strony morza, więc i z tej atrakcji skorzystaliśmy bezpłatnie. Czy opłaca się do wioski wchodzić? To już każdy ocenić musi sobie sam, ja jeśli nie muszę to nie przepłacam. Samo zobaczenie wioski, choćby z daleka jest moim zdaniem godne polecenia. Aby przenieść się do świata fantazji i zadać sobie pytanie: czy to aby na pewno jest prawdziwe?

Kategorie: Notatki z podróży