Opowieść o podróży, jest jak opowieść o życiu człowieka. Skupiamy się w niej na momentach charakterystycznych. Mówiąc na przykład o Stevie Jobsie opowiadamy o jego wędrówkach po Indiach, perypetiach z zarządem własnej firmy czy zamiłowaniu do marchewek. Nie wspomina się jednak o tym jak każdego dnia wstawał rano, szedł do łazienki się wysikać, a później potrzebował skoczyć po mniej lub bardziej świeży chleb w pobliskiej piekarni. Chociaż zapewne na sikaniu spędził w trakcie swojego życia więcej czasu niż na perypetiach z zarządem. Podobnie jest z podróżami. Wspomina się ekscytujące historie, miłych ludzi, przyjemne momenty. Nie należy jednak zapominać, i dlatego o tym piszę, że podróż to także monotonia. Na przykład trzy tysiące kilometrów spędzone na siedzeniu samochodu jako autostopowicz jadący do Gruzji. Siedzisz podczas takiej podróży i nic nie robisz. Czasami porozmawiasz z kierowcą, ale przez większość czasu po prostu jedziesz. Czasami z językiem na wierzchu podziwiasz to co za oknem: ludzi, skały, ruch uliczny, szalonych kierowców. Z czasem jednak każdy widok ci się opatrzy. I wtedy po prostu siedzisz i jedziesz. Taka sama monotonia jazdy jak ta podczas porannej drogi do pracy. Podróż nie jest więc ciągiem doświadczeń przepełnionym niesamowitymi doświadczeniami. Ona jest woalem utkanym z kilku nici takiego ciągu doświadczeń. A dzięki temu od czasu do czasu natrafiasz na nie pośród pozostałych nici codzienności. Warto trenować czujność, aby te nici zauważać. Dzięki temu będziemy je dostrzegać też w swoim życiu, które statystycznie rzecz ujmując częściej spędzimy na sikaniu niż na wielu innych aktywnościach. Należy jednak pamiętać, że i w monotonii codzienności można dostrzec niesamowite rzeczy. Wystarczy je dostrzec lub sprowokować. Zatańczyć na rowerze, poskakać idąc czy będąc w autobusie na cały głos śpiewać w swojej głowie. Niesamowite, nieprawdaż?

Kategorie: Notatki z podróży