Jak śpiewał Kazik Staszewski w jednej ze swoich piosenek, gdy nastąpi apokalipsa wszyscy dowiedzą się ile polscy posłowie nakradli. Ja nie doczekałem apokalipsy. Ale udało mi się być świadkiem niesamowitej kradzieży. A dokładnie tego co po niej pozostało. Gdy byłem w Londynie odwiedziliśmy z Alą kilka muzeów. Jak się okazało większość z muzeów ma bezpłatny wstęp, a co najważniejsze muzea te zawierały niesamowite znaleziska. Hmm.. niesamowite to chyba za mało powiedziane. To wszystko co na lekcjach historii widziałem w książkach tu było na wyciągnięcie ręki. Sarkofagi, rzeźby, płaskorzeźby, kolumny z greckiego Akropolu czy kodeks Hammurabiego. Uwielbiam historię, więc wszystkie te eksponaty zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Bilet do Londynu kosztuje 100zł w obie strony, więc polecam każdemu, aby odwiedzić te muzea. Zabrać rodzinę, dzieci, znajomych. Mieć na wyciągnięcie ręki sarkofag faraona i mały sarkofag jego kota. Trudno opisać jakie uczucia to powoduje. Człowiek czuje się żywo elementem tych tysiącleci, jakie ma za sobą ludzkość.

Kojarzy ktoś z lekcji historii

Obecność tych wszystkich eksponatów powoduje również smutek. Tak naprawdę nie są to bowiem znaleziska, a przedmioty kradzieży. Świadkowie gwałtu jakiego dokonało Imperium Brytyjskie na kulturach bliskiej i dalekiej Azji. Gdy znajdowałem się w sali, w której znajdują się płaskorzeźby z Akropolu, miałem wrażenie, że gdyby zwrócić te wszystkie szczątki można złożyć z powrotem w całości ten ateński zabytek. Okazuje się bowiem, że nie w całości Akropol został nagryziony przez ząb historii. Kilka kęsów zrobili też brytyjscy archeolodzy. Zastanawiam się jak czuje się Grek widząc w brytyjskim muzeum część dziedzictwa jego narodu. I jak czułby się Brytyjczyk, gdyby wyciąć Big Bena, wywieźć go do Kairu do muzeum i motywować całą operację ochroną brytyjskiego dziedzictwa tak na wszelki wypadek. Londyńskie muzea onieśmielają, warto je odwiedzić. Londyńskie muzea prowokują pytania, warto je odwiedzić. Choć generalnie nie pałam miłością do muzeów.