Wracamy z Anią z dwutygodniowych wojaży po Grecji, Albanii i Macedonii. Ostatnią noc spędziliśmy w środkowej Serbii na jakiejś stacji benzynowej pod śpiworkami. Ja położyłem się bliżej jakiegoś krzaka i nad ranem ze snu wyrwała mnie  wiewiórka. Zrobiła skrob skrob po moim śpiworku lub po mojej twarzy i nie mogłem już zasnąć. Cały dzień w drodze i na wieczór dotarliśmy na granicę węgiersko-słowacką. W przygranicznym barze zjedliśmy zupę i czuliśmy się jak nowo-narodzeni. W barze spotkaliśmy polską wycieczkę, więc dookoła słyszeliśmy tylko znajomy język. Jednym słowem czuliśmy się już jak w Polsce. W trakcie tego męczącego dnia przeszliśmy sporo pieszo w sandałach czy klapkach. Jedyne co dawało nam uczucie dyskomfortu to nasze zakurzone stopy. Zakurzone bardzo brudne stopy. Ania czmychnęła w kolejkę między wycieczkowiczów i stojąc w pozycji na bociana umyła stopy w umywalce. To samo poradziła mi. Zmęczenie mówiło – nie rób tego! Tak samo podpowiadało wcześniej Ani. Zupa jednak dała mi ekstra moce i już po chwili sam miałem czyste stopy. Pomyślałem – zaraz znów będą brudne, ale co tam. Przez chwilę czułem się jak król. Władca tego słowacko-węgierskiego przejścia granicznego.

Wyszliśmy z baru. Stanęliśmy na drodze i po 15 minutach ruszyły ciężarówki. Właśnie kończyło się ograniczenie ruchu drogowego na Słowacji. W części ciężarówek siedzieli już autostopowicze i mimo, że większość ciężarówek była na polskich rejestracjach – nikt się nie zatrzymywał. Po chwili zza pleców usłyszałem trąbienie z oddali. Odwracam się, a tam w odległości stu metrów macha do nas kierowca ciężarówki. Marian stał na przerwie nieco dalej, ale usłyszał na radiu, że na drodze są jacyś autostopowicze i postanowił nas zaczepić. Pełni radości i nadziei, że jeszcze tego wieczoru będziemy w Krakowie wsiadamy do ciężarówki. Winienem napisać domostwa. Całą kabina wyłożona była białą skórą, łącznie z podłogą. Zdjęliśmy, więc buty, tak jak robi się to wchodząc do domostwa i… I w naszych głowach pojawił się obraz naszych stóp sprzed godziny. Zakurzonych i brudnych. Nie wiem czy cierpliwość Mariana zwyciężyłaby nad chęcią pomocy autostopowiczom. Ale przywiązanie Mariana do czystości w kabinie mogło sugerować, że ujechalibyśmy z tymi stopami maksymalnie 35 metrów. Dlatego, gdy jesteś w podróży i masz ku temu okazję – umyj stopy. Zawsze!