Rzym – wieczne miasto, to do którego prowadzą wszystkie drogi. Sporo mnie nauczył, ale czymś mnie zachwycił? Z pewnością starożytnością schowaną za każdym rogiem. Kolumnami, Koloseum, szczątkami bądź całymi budynkami, które są świadkami historii. Z pewnością przeniósł na kartki historii, o której z pasją opowiadali kolejni nauczyciele w czasach podstawówki. Jeśli jednak chodzi o klimat miejsca – bardziej odpowiada mi Rimini. Małe nadmorskie miasteczka. Tak dla mnie wyglądają Włochy. Zycie w nich toczy się niespiesznie. Uliczki tworzone przez niską zabudowę domów i kamienic skrywają małe sklepy latem wylewające się straganami na chodnik. Nie znam wielu Włochów, ale wydaje mi się, że duże miasta ich przytłaczają, a dopiero w ich naturalnym środowisku niewielkich miejscowości ich temperament może rozkwitnąć. Dlatego ubolewam, że taniej i łatwiej dotrzeć jest do stolic niż do mniejszych miejscowości. Małe miejscowości oznaczają też mniejszy dystans ludzi do siebie i ludzi do obcych. Niesie to też negatywy, ale ja wolę te pozytywne strony. To że łatwiej powiedzieć jest obcym dzień dobry, łatwiej uśmiechnąć czy zagadnąć nawet jeśli nie znamy języka. Może uda mi się podróżować częściej do mniejszych miejscowości? A może znajdę w wielkich metropoliach, dzielnice, enklawy, małe miasteczka uwięzione w wielkomiejskich okowach.

Kategorie: Notatki z podróży