Jest taka teoria, która mówi, że w niektórych krajach żyje się łatwiej. Leżysz na hamaku, wyciągasz rękę po banana, zjadasz i leżysz dalej. Ignorujesz ZUS, pracodawcę i widoki na emeryturę, bo banany rosną niezależnie od tego ile masz lat. Gdyby pokopać głębiej pewnie w teorii znalazłoby się luki. Ale po co szukać?

Idziemy sobie wzdłuż autostrady w Grecji. Roboty drogowe zjadły pobocze, więc szanse na stopa nikłe. Jest gorąco, a my jesteśmy lekko zmęczeni. Napiłbym się czegoś innego niż woda. Mamy cukier, więc mogę ja posłodzić. To mnie nie zadowala. Mamy herbatę, ale w ciepłej wodzie się nie zaparzy, więc mnie to ni zadowala. Wybredny się zrobiłem. I idę taki spragniony i wybredny. Jakby mi się naprawdę chciało pić to bym nie kręcił nosem. Idziemy, idziemy a tu sad. A po drzewami leżąc cytryny, i na drzewie też rosną. Te leżące są miękkie i ciepłe w dotyku. Biorę kilka cytryn, kroję na pół i wyciskam do butelki. Są soczyste, aż kapie z nich. Dolewam wody i trochę cukru. Mam najprawdziwszą lemoniadę z cytryn dojrzewających w greckim słońcu. Oto i slogan godny reklamy, a po prostu opisujący kawałek mojego życia. Super mam co nie? To znaczy miałem super. I mógłbym tak mieć na emeryturze. Dzikie cytryny nie potrzebują podlewania przez ZUS, a lemoniada z nich robiona smakuje lepiej niż z tych cytryn kupnych. Ot i mój plan na emeryturę. Potrzebuję jeszcze tylko hamak.

Kategorie: Notatki z podróży