Cudowne miejsce do obejrzenia w Irlandii. Ania znalazła to miejsce, pojechaliśmy, więc zobaczyć. Niesamowity widok ze skraju klifu, zielonego klifu porośniętego trawą, która nagle urywa się i kończy swój żywot w otchłaniach fal morskich. Fale uderzają o skały. Nad głowami latają mewy i albatrosy. Człowiek i ogrom natury spotykają się, a ogrom natury uderza. Można się wyciszyć, posiedzieć, popatrzeć, pospacerować. Świetne miejsce na odpoczynek. A jego historia, historia tego miejsca pokazuje, że ludzie dużo się nie zmieniają na przełomie wieków.

 

Gdy Anglicy dobijali do brzegów Irlandii również zachwycali się tym miejscem. Jest najwidoczniej coś magicznego w takich monumentalnych miejscach. Skąd wiem, że Anglicy też zaczarowani byli tym miejscem? Bo dopytywali miejscowych jak nazywa się to piękne miejsce. Miejscowi zaś po irlandzku powiedzieli “Moher”, miejsce zostało nazwane Klify Moher. Zabawne w tej historii jest to, że Moher po irlandzku znaczyło ni mniej ni więcej klif. A zapytani Irlandczycy pytani o klif zgodnie z prawdą odpowiedzieli, że to jest klif. I tak jedne z najpiękniejszych widoków na świecie zostały nazwane Klify Klify. A przy klifach jest restauracja, niespecjalnie droga. Obsługują tam miłe Polki, a jeśli samemu jest się miłym można otrzymać ekstra kawałek ciasta lub dolewkę zupy 🙂

Kategorie: Notatki z podróży