Jazda autostopem jest trudna. Trzeba się przełamać, stanąć przy drodze, wystawić kciuk i uśmiechać się do kierowców. A później jeszcze powiedzieć dokąd chcemy się zabrać. Hmm, w sumie nie brzmi aż tak skomplikowanie. Część ludzi nie stosuje więc tego środka lokomocji z innych powodów. Część z nich mówi o bezpieczeństwie i szukając potwierdzenia swoich poglądów pyta mnie o opinię. Czy miałeś kiedyś niebezpieczną przygodę? Hmm, w sumie to tylko jedną, ale taką która może przydarzyć się każdemu kto jeździ samochodem. Jechałem na Słowenię ciężarówką z Bośniakiem. Od razu tłumaczę, że rozmawialiśmy na migi oraz w języku polsko-bośniacko-rosyjsko-słowiańskim, czyli każdy po swojemu próbując zrozumieć drugiego. Gdzieś na Słowacji stałem się senny i przysypiałem od czasu do czasu. Gdy głowa mi opadała budziłem się. Jeden raz z krótkiej drzemki wyrwało mnie takie trzęsieni jak gdyby jazda po wertepach. Otwieram oczy, patrzę na kierowcę, on też dopiero co otwiera oczy, a ciężarówka zbacza nieco z drogi i najeżdża na małe wysepki oddzielające pasy ruchu. Nagły ogląd sytuacji otrzeźwia mnie i Bośniaka. Nasze oczy w sekundę przestają być śpiące. Bośniak spokojnie wraca ciężarówką na środek pasa. Po chwili ciszy następuje spokojna wymiana zdań. “Rozmawiaj do mnie, bo czuję się senny. Ty też do mnie rozmawiaj, bo też czuję się senny.” Nie wiem czy w przypadku zjechania do rowu lub zderzenia z innym samochodem byłbym bezpieczny. Wiem, że taka sytuacja może zdarzyć się każdemu pasażerowi samochodu. Nie ważne czy jest się autostopowiczem czy nie. Na stopa objechałem dystans równy obwodowi Ziemi i innych niebezpiecznych sytuacji nie pamiętam.

Kategorie: Notatki z podróży