Przygotowanie do podróży. Plany pokrywające wszystkie warianty mogące się zadziać podczas podróży. Hmm, to ni mój styl podróżowania. Dzięki czemu moja niefrasobliwość doprowadza do sytuacji kuriozalnych, a może po prostu jest iskrą dla przygód i sytuacji nietypowych, które miło się później wspomina. Gdy dotarłem późno w nocy dnia pierwszego do Tbilisi znalazłem hostel pierwszy lepszy i okazał się hostelem całkiem sympatycznym. Do hostelu doszedłem pieszo przechodząc pod mostem a startując z dworca. Jakiegoś tam dworca, bo jak się później okazało jest ich w Tbilisi kilka. Dnia kolejnego ruszyliśmy na zwiedzanie Tbilisi i w drodze powrotnej okazało się, że mamy problem. Nie wiemy za bardzo, w którą stronę iść. Nie znam ulicy, przy której znajduje się hostel i w sumie to nawet nie znam hostelu.
Zatrzymuje się taksówkarz. Widzi, że jesteśmy zagubieni i chce pomóc, ale ja niewiele pamiętam. Nie chcemy jechać taksówką tam i z powrotem nie wiedząc właściwie dokąd jedziemy. Taksówkarz jednak deklaruje, że zawiezie nas za darmo. Nie potrzebuje od nas pieniędzy. Siadamy zatem do taksówki i jedziemy. Taksówkarz bardzo chce pomóc, ale ja niewiele pamiętam. Mówię, ze wysiedliśmy z marszrutki i poszliśmy kawałek. Pamiętam też most z rzeźbami lwów. I tu pojawia się problem, bo marszrutki zatrzymują się tutaj wszędzie, więc mogliśmy wysiąść gdziekolwiek, a mostów z lwami jest kilka. Nasza wycieczka objazdowa trwała koło pół godziny. Finalnie wysadzeni zostaliśmy przy dworcu Didube i jak się okazało kilka kroków od tego dworca znajdował się nasz hostel. Nie pamiętam jak tam trafiliśmy, co było tropem ostatecznym czy może kierowca po prostu wysadził nas w pewnym momencie. Tak czy siak, dotarliśmy, uff.