Długo zastanawiałem się jak tu odwiedzić Amerykę. Albo jedną albo drugą, nie robiło mi różnicy. Najważniejsze, aby polecieć przez Atlantyk i znaleźć się po drugiej stronie. Europa bowiem, Azja i Afryka są dostępne dla mnie drogą lądową. Dwa z tych kontynentów zresztą zwiedziłem na stopa. Ale do Ameryki się nie da.
Myślałem początkowo o jachtostopie. Poznałem nawet Amerykanina, który tą metodą przepłynął Atlantyk w 3 miesiące. Ja nie miałem póki co tyle wolnego, a trzeba też wrócić, więc sama podróż zajęłaby pół roku. Wyczekiwałem, więc uruchomienia tanich linii lotniczych przez Atlantyk. Ryanair się nie spieszył i do roboty musiały się wziąć linie hiszpańskie przy wsparciu Brytyjskich. I tak powstała tania linia transatlantycka. 99Euro do USA, ale nie mam wizy, więc wybrałem 149Euro na Dominikanę.
Polecieliśmy jak się okazało regularnym samolotem Iberii z pasażerami, którzy wyglądali jak my, ale inaczej wyglądał ich bilet. Jak się okazało nie była to jedyna różnica. Zdziwiliśmy się, że podczas wyboru miejsc nie ma też opcji wyboru posiłku, ale ja uparcie twierdziłem, że to jakieś niedopatrzenie i na locie ponad 8-godzinnym posiłek powinien być. W sumie nawet obowiązkowy. I do tego woda. O drinkach za 149Euro nie marzyłem.
Jakie było moje rozczarowanie, gdy okazało się, że podczas lotu nie zaoferowano nam ani posiłku, ani napojów ani tym bardziej szklanki wody. Nie wyposażeni we własne zapasy z pewnością uschnęlibyśmy. No może nie do końca, wszak człowiek ponad 3 dni może wytrzymać bez płynów, ale my mieliśmy pod górkę. Dlaczego? Wokół nas siedzieli pasażerowie z biletami Iberii – opijający i objadający się do syta. W takim towarzystwie od razu zaczyna Ci ślinka napływać do buzi i tylko pojemne policzki zapobiegają jej wylaniu się na siedzenie przed Tobą.
Czarny scenariusz spełnił się. Tanie linie lotnicze przez Atlantyk okazały się cięciem kosztów na maksa, wybiórczym traktowaniem klientów, olewaniem ze strony stewardess i oszczędnościami nawet na wodzie dla pasażerów, ale za tę cenę było w sumie warto. No i nie musieliśmy siedzieć na stołkach barowych podczas lotu ani stać trzymając się za uchwyty jak w tramwaju.