Sytuacja beznadziejna. Człowiek znajduje się na strefie niczyjej między dwoma państwami, na przykład na lotnisku. Odprawił się już otrzymał stempelek na “do widzenia”, ale nie wsiadł jeszcze na pokład samolotu. I w tym momencie jego państwo znika z mapy. Nie może więc wjechać ani w jedną ani w drugą stronę. Opartą na faktach historię takiego człowieka opowiada film z Tomem Hanksem. Ja podobną przeżyłem z Arturem między Iranem a Armenią. Taksówkarz, który podwoził nas na granicę zażyczył sobie w ostatniej chwili więcej pieniędzy niż się umówiliśmy. Wykłóca się z nami i nie chce nas puścić. Początkowo tłumaczymy, ale nie pomaga. Bierzemy więc plecaki i idziemy się odprawić. Zostawiamy pieniądze na jego taksówce i ruszamy. On idzie za nami i opowiada kolejnym ludziom historię tego jak mu nie chcemy zapłacić. Opowiada w farsi, więc nie znamy szczegółów, ale po minach widać, że opowiada własną wersję. Część ludzi go olewa, część zwraca nam uwagę, więc my opowiadamy własną wersję. Przechodzimy przez jedną kontrolę, na drugiej każą nam czekać. Ktoś każe się nam dogadać z taksówkarzem, bo nas nie wypuszczą. Taksówkarz jest nieustępliwy. Po chwili przychodzi inny pogranicznik i puszcza nas dalej.
Otrzymujemy stempelek i idziemy przez plac już za budynkami pogranicznymi w stronę mostu dzielącego Iran i Armenię. Stempelek w paszporcie mówi, że opuściliśmy już Iran. Przed wejściem na most jest jeszcze jedna budka z żołnierzami. Mijamy ją, podajemy paszporty, a za nami biegnie taksówkarz. Jesteśmy już za kontrolą graniczną, bez paszportu nie ma tu wstępu, a jednak jakoś tu wszedł. Zwraca się do żołnierzy, a Ci zatrzymują nasze paszporty. Jak się nie dogadamy to nie otrzymamy paszportów. Jesteśmy zrezygnowani. Bez paszportów nigdzie nie możemy się ruszyć. Ani do Armenii ani wrócić się do Iranu, nawet gdybyśmy chcieli pójść do bankomatu po ekstra kasę. Sytuacja patowa. Po pół godziny oczekiwania, które nic nie daje Artur podbija do negocjacji. Taksówkarz przyjmuje jako ekstra dopłatę portfel wyglądający na skórzany. Artur wziął go jako rzecz zbędną, a która mogła się przydać dla kogoś jako prezent. I przydała się. Otrzymaliśmy z powrotem nasze paszporty bezprawnie zabrane. Weszliśmy na most i przeszliśmy przez niego z ogromną ulgą niemal całując ziemię armeńską po drugiej stronie mostu. Radości nie było końca.