Autostrada jest niczym ogromna i rwąca rzeka. Pędzi prosto przed siebie z dużą prędkością i nie zbacza po drodze. Dlatego tak dobrze autostrady nadają się do autostopu na dłuższe dystanse. Jeśli zatrzymujemy samochody jadące w jednym kierunku, mamy pewność, że jadą one w tym kierunku i nie zamierzają za 5 minut zawrócić lub zjechać w jakąś boczną dróżkę. Na autostradzie znaleźliśmy się też z Arturem jadąc ze Słowenii do Włoch. Dokładnie znaleźliśmy się na skrzyżowaniu dwóch autostrad. Stoimy na górnej autostradzie, na wiadukcie i machamy. Nikt się nie zatrzymuje, a my jesteśmy głodni. Wyciągamy z plecaka marchewki i łapiemy dalej. Nic nie pomaga. Nie pomaga też karteczka z wymalowanym “Trieste”. Jak pech to pech.

Artur łapie stopa do Włoch pod prąd

Po godzinie, a może półtorej zatrzymuje się samochód. Uradowani podbiegamy, by usłyszeć… że stoimy na autostradzie prowadzącej w głąb Słowenii, więc trudno nią będzie dojechać do Włoch. Pokornie zwijamy manatki i schodzimy na drugą autostradę, tym razem dopytując dodatkowo czy po dobrej stronie jezdni stoimy, aby kolejny raz nie popełnić tego samego błędu. Wiedzieliśmy jaki był nasz kierunek, więc to nie było problemem. Problemem okazało się to, że nie upewniliśmy się czy podążamy w określonym kierunku. Myślę, że łatwo tę sytuację odnieść do codziennego życia. Wiemy jaki jest nasz cel, do czego dążymy. Ale czasami braknie nam czasu na refleksję czy idę w kierunku mojego celu. Często obrażamy się na ludzi nas otaczających i okoliczność, ponieważ nie sprzyjają nam. Tak jak nam nie sprzyjali kierowcy, którzy nie mają ochoty się zatrzymać i podwieźć. Zanim wypowiemy słowa przeciwko ludziom i okolicznościom losu spójrzmy czy podążamy w odpowiednim kierunku. W ludziach jest pełno życzliwości i chęci pomocy, ale być może stoimy na złej autostradzie.

Kategorie: Notatki z podróży