Podczas podróżowania często nie czujemy zbyt dużej zmiany, jeśli podróżujemy do krajów z podobnego kręgu kulturowego. Jeśli zorganizowalibyśmy sobie EuroTrip po stolicach, zapewne niewiele różnic dostrzeglibyśmy między Paryżem, Londynem, Wiedniem, Madrytem czy Berlinem. Wynika to z kilku czynników. Te same marki, te same witryny sklepowe, czerwone autobusy typu “wszystkie zabytki w godzinę”. Jest jednak coś jeszcze, z czego rzadko zdajemy sobie sprawę. Literki! Być może nie jesteśmy w stanie zrozumieć napisu “Curry Wurst”, ale jesteśmy w stanie go przeczytać, a to już połowa drogi do sukcesu. Taką nazwę możemy powtórzyć komuś, zapisać, a w przypadku nazw miejscowości – porównać do podobnego napisu na mapie. Niby nic nadzwyczajnego, ale jednak.

i zgdanij czy wjechałeś już tam, dokąd jedziesz

Nadzwyczajność możliwości czytania najłatwiej jest odkryć w Gruzji. Tam możemy się przekonać, że nie wszyscy ludzie na świecie używają alfabetu łacińskiego. Oczywiście jest też szereg innych krajów z arabskimi na czele. W Iranie na przykład korzysta się z alfabetu arabskiego, ale większość nazw tłumaczona jest w alfabecie łacińskim często po angielsku. W Gruzji nic z tego. Jedziemy na stopa, wjeżdżamy do miasteczka, a na drogowskazie jakieś zawijaski. Widzisz drogowskaz, ale nie wiesz gdzie jesteś. Szukam marszrutki na dworcu autobusowym. Na każdym napisana jest miejscowość docelowa, ale ja nie jestem w stanie przeczytać ani jednego słowa. W przewodniku mam każdą literkę przetłumaczoną, ale nic z tego. Po odszyfrowaniu jakiejś nazwy zapominam jej kształt w ciągu 10 sekund i na nowo rozpoczynają się poszukiwania. Zdarzają się też komiczne sytuacje. Stoisz pod drogowskazem i pytasz o kierunek w jakąś stronę. Patrzą jakbyś sobie żartował, pokazują na znak i mówią: “tu jest napisane” albo w szczęśliwszej dla nas wersji “tu jest napisane, że w prawo”. Czujesz się wtedy jak kosmita, jak człowiek nie z tego świata. Nie doceniamy tego na codzień, ale ciekawe co stałoby się gdyby na jeden dzień z polskiej przestrzeni publicznej zniknęły wszystki napisy lub zamieniły się w chińskie czcionki. Może kiedyś Bóg otworzy Worda i zmieni nam czcionkę na jedną dobę. A to byłaby heca.

Kategorie: Notatki z podróży