W Paryżu była przesiadka w drodze powrotnej z Maroka. Nocna przesiadka, więc z jednego lotniska na drugie jechaliśmy po zmroku, ale przez centrum Paryża, więc wysiedliśmy. Było koło 10 godzin na zwiedzanie, wiec zobaczyć można było sporo. Łuk Triumfalny, Luwr, wieżę Eiffla, ale mapa sugerowała, żeby zacząć od Notre Damme i stamtąd zwiedzać dalej. Przed samą katedrą znajdowały się jakieś ławeczki i kilka płyt wiórowych osłaniających niewielki plac budowy. Może budowano kolejne ławeczki. Wobec tych już istniejących biegała horda szczurów. Szarych ze święcącymi ślepkami i nie przejmujących się naszą obecnością. Brr, przeszły mnie ciarki, a było dość chłodno, więc spotęgowały uczucie zimna. W oczach wyobraźni szczury podbiegały do nas i kręciły się koło nóg, chodziły po butach, a może nawet wchodziły pod nogawki spodni. Spojrzenie na katedrę z lewej i z prawej strony, próba zrobienia zdjęcia w nocy i już mnie tam nie było.

Katedra – ulubiona miejscówka szczurów

Po drodze idąc wzdłuż wybrzeża rzeki miałem wrażenie, że w pobliskich śmietnikach kryją się kolejne szczury. Takich jednak nie spotkałem, aż do podnóża wieży Eiffla. Samą wieżę, było trudno znaleźć, spodziewałem się rozległego placu wokół niej, cięgle więc go wypatrywałem. Szedłem uliczką, po prawej stronie rzeka i przecinający ja most, po lewej kamienice. Na chwilę spojrzałem do góry i wieża była nad nami. Podszedłem nieco bliżej, prawie u samego podnóża by zrobić zdjęcie. Celuję aparatem i znów mam problem jak z katedrą. Albo flesz za duży, albo nic nie widać, albo zamazany obraz i tak w kółko. Gdy zrobiłem akceptowalne zdjęcie z drzewa stojącego obok mnie skoczył szczur. Przeleciał z góry jakieś 3 metry i pobiegł gdzieś. Wdrapał się na gałąź i z niej skoczył. Stałem akurat po koroną innego drzewa i od razu pomyślałem, że na tym drzewie też znajdują się szczury. Opuściłem w pośpiechu strefę zagrożenia. Szczur spadający na głowę jest chyba jeszcze gorszy niż ten chodzący po butach. Od tamtego czasu Paryż będzie mi się kojarzył ze szczurami i będzie dla mnie bardziej szczurzy niż romantyczny.

Kategorie: Notatki z podróży