W Afganistanie nie byłem co prawda, ale udało mi się zaznać afgańskiej gościnności poza granicami tego niespokojnego kraju. Dokładnie odnalazłem ją w Danii. Tam poszukiwałem Couchsurfingowego gospodarza i choć nikt nie odpowiedział pozytywnie na moje zaproszenie, jedna osoba sama zgłosiła się do mnie widząc, że wybieram się do Danii. To był pierwszy plus dla niej, bo prawdę mówiąc pierwszy raz zdarzyła mi się taka sytuacja. I o czym mogła świadczyć? Z pewnością o tym, że gospodarz ma silną potrzebę pomocy podróżującym.

Na miejscu Hakim nie tylko przygotował dla mnie łóżko, a jego dziewczyna strawę, ale rzeczywiście okazał się bardzo gościnny i dość szybko poczułem, że jego dom jest moim domem. Wychodząc otrzymałem od niego klucze od domu, bym pod jego nieobecność mógł swobodnie wychodzić i wchodzić do mieszkania.

Moje duńskie łózko i naczynia w tle

Najbardziej zaskoczyła mnie jednak jedna sytuacja. Hakim za wszelką cenę nie chciał bym to ja zmywał naczynia. Najpierw pomyślałem, że czegoś nie domyłem i on sam woli to umyć porządnie niż po mnie poprawiać. Miałem taką sytuację na studiach, gdy nasza współlokatorka stwierdziła, że woli byśmy po sobie nie zmywali niż odkładali tak niedomyte naczynia na suszarkę do naczyń. Z perspektywy czasu trudno ocenić mi czy miała rację. W tamtym czasie penie upierałem się, że przesadza, jakość naszego zmywania nie ma sobie nic do zarzucenia. Tak czy siak Hakim wolał zmywać sam i nie dopuszczał mnie do zmycia nawet po sobie.

Gdy pewnego dnia przyszedł do niego w odwiedziny kolega, też Afgańczyk, sprawa się wyjaśniła. Po zjedzonym śniadaniu myłem swój talerz, a Hakim poprosił bym zostawił go jemu, ponieważ jego afgański kolega się będzie z niego śmiał. Dokładnie, że będzie się z niego  śmiał, zwracając mu uwagę, że ten nie dba o swoich gości i pozwala im samemu po sobie sprzątać. Okazuje się bowiem, że gościnność jest tak istotnym elementem afgańskiej tożsamości, że nawet 9 letni pobyt poza granicami kraju i życie w odmiennych warunkach nie wpływa na jej zanik. Pokazuje to też wpływ członków społeczności na wzajemne ich zachowanie. W Danii nie ma starszyzny, a nawet starszych afgańskich mężczyzn, którzy swoją obecnością wywierali by wpływ na zachowanie Hakima. Wystarczy obecność rówieśnika, by zacząć pilnować pewnych wspólnych norm, w tym przypadku ogromnej gościnności wobec przyjezdnych. Ciekawe jakich norm przestrzeganie aktywuje u nas obecność drugiego Polaka? A może żadnych, może nie jesteśmy już tak społecznie i plemiennie powiązani ze sobą jak Afgańczycy. Hmm…